niedziela, 30 listopada 2014

Lampion adwentowy

Jutro pierwsza Msza Roratnia. W naszym kościele odprawia się ona o godzinie 6. 30, i przyznam, że z lekką zazdrością spoglądam na parafie, gdzie roraty mają miejsce w godzinach wieczornych ;-)
No ale z samego założenie jest to przecież pierwsza msza o wschodzie słońca, więc w zasadzie nie mam do nikogo pretensji ;-)
Póki co plan jest taki, że bladym świtem (jakim świtem? toż to jeszcze czarna noc będzie!) zrywamy się z Anią, zostawiamy śpiącą Zosię (spokojnie - tatuś śpi w pokoju obok, w razie czego nasza rozsądna Zosia go sobie obudzi) i biegniemy na roraty (ponieważ mamy do kościoła jakieś pół minutki spacerkiem, więc pobudka o 6.15 powinna wystarczyć).

Motywacją wielką są obrazki, które mają być rozdawane w kościele (a kto ma dziecko w wieku przedszkolnym, ten wie doskonale, że za naklejkę dziecko da się sprzedać) oraz figurka Matki Bożej, która codziennie ma być zabierana przez wylosowane dziecko, a w ostatni dzień ma znaleźć swojego właściciela już na stałe (nawet nie chcę myśleć, co będzie, jeśli mój przedszkolak ani razu nie wylosuje figurki).
Ponieważ jednak plan jest i tak bardzo ambitny, jak na nasze warunki "psychofizyczne";-), postanowiłam wykonać jeszcze jeden motywator zewnętrzny - lampion.

Przyznam, że wykonanie go nie jest bardzo łatwe, ani szybkie. Trzeba zarezerwować sobie na to trochę czasu, najlepiej wieczorem, gdy dzieci, zwłaszcza te młodsze, już śpią. Jeśli bowiem chcemy, by lampion był dość solidny, musimy wykonać go z mocnej tektury, a z obróbką takiego materiału dziecko w wieku przedszkolnym nie poradzi sobie. Może jednak pomóc w podklejaniu bibułki i wybieraniu szablonów do wycięcia, czy kolorów poszczególnych elementów.

Do wykonania lampionu potrzebowałam:
- dość gruby papier (jednak nie aż tak gruby, by nie dało się go ciąć);
- kolorowe bibułki;
- nożyczki, nożyk do cięcia tapet, dobry klej;
- tasiemka lub sznurek do wykonania uchwytu;
- przemyślane oświetlenie - ja zastosowałam ledową, stojącą lampkę z włącznikiem u góry, dlatego też wymiary lampionu dostosowałam do wysokości tej lampki. Równie dobrze może być to jednak instalacja z bateryjki i żaróweczki, czy nawet lampka rowerowa, jednak zawsze musimy przemyśleć to przed rozpoczęciem pracy, by wiedzieć, gdzie umieścimy włącznik, i w jaki sposób zamocujemy całe oświetlenie.

Najpierw dokładnie wymierzyłam, narysowałam i wycięłam cały szablon (ponieważ nie miałam wystarczająco dużego kartonu, by szablon zmieścił się na nim w całości, podzieliłam go na kawałki, które potem skleiłam ze sobą):



Następnie spryskałam szablon złotą farbą w sprayu i podkleiłyśmy go z Anią kolorowymi bibułkami:





Potem zostało już tylko zamocowanie oświetlenia i sklejenie wszystkich ścianek. W daszku zrobiłam jeszcze wycięcie na włącznik lampki, dzięki czemu lampionowy domek zyskał swój "komin" oraz przykleiłam tasiemkę, by było za co trzymać lampion.
A oto rezultat mojej pracy (przy pomocy przedszkolaka oczywiście):







I jeszcze w wydaniu "nocnym":






Wszystkim "roratowiczom" wiele sił przy wstawaniu życzę oraz radości z udziału w porannej Eucharystii i przezwyciężania własnych słabości !


Wieniec adwentowy

Dziś pierwszy dzień Adwentu, więc i pierwsze adwentowe zadanie, którym było wykonanie wieńca adwentowego.
Ania z wielkim zaangażowaniem podeszła do zadania, co jak sądzę, pozwoliło jej bardziej uświadomić sobie, czym jest Adwent, i po co właściwie te wszystkie przygotowania.

Kilka świerkowych gałązek z ogródka, cztery czerwone świece, kawałek drucika, wstążeczka i oto nasz skromniutki wieniec gotowy: 






W wielu sklepach widziałam też do kupienia gotowe wieńce ze sztucznych gałązek, tak więc nawet gdy nie mamy dostępu do żywych gałązek, zrobienie takiego wieńca nie powinno nastręczać większych trudności, a z pewnością będzie to wielka frajda dla dzieci, zwłaszcza jeśli pozwolimy im na samodzielne zapalanie kolejnych adwentowych świec.

czwartek, 27 listopada 2014

adwentowy kalendarz

Dawno mnie tu nie było, ale to nie dlatego, bym o blogu zapomniała, czy go niecnie porzuciła ;-) 
Najpierw było chorowanie (padł każdy po kolei), a później padł mój sprzęt - internet poszedł i nie wrócił, gniazda usb przestały widzieć cokolwiek, i tym sposobem zostałam pozbawiona kontaktu ze światem ;-(
Póki co muszę więc korzystać z uprzejmości pana męża i z jego komputera, który zresztą bywa równie kapryśny ...
Skoro więc już dostąpiłam tego przywileju i chwilowej władzy nad klawiaturą, wrzucam, co mogę (a co, nie mogę? ;-)

Adwent tuż, tuż, przygotowałyśmy więc z córciami kalendarz adwentowy. Ze względu na szczególne skłonności młodszego dziecka do brania wszystkiego we własne łapki (nie zawsze czyste i delikatne) oraz szczególny brak cierpliwości dziecka starszego, nasz kalendarz musiał charakteryzować się przede wszystkim brakiem bezpośredniego dostępu do niego. Dlatego też zawisł wysoko pod sufitem. 
Jego wykonanie jest tak proste, że poradzi z tym sobie każdy przedszkolak (pomoc potrzebna będzie co najwyżej przy wieszaniu go;-). 

Potrzebna jest:
 - taka ilość pudełek od zapałek, ile dni liczy sobie adwent;
 - kolorowy papier;
 - tasiemki;


 - klej, nożyczki.
Pudełka oklejamy kolorowym papierem, od spodu (jeśli chcemy umieścić go nad naszymi głowami ), bądź z jakiejś innej strony (gdy zaplanowaliśmy sobie dla niego inne miejsce) piszemy kolejne liczby adwentowych dni, przewiązujemy tasiemką, wieszamy, gdzie sobie wymyśliliśmy, i oto nasz kalendarz może spokojnie czekać na zapełnienie go adwentowymi zadaniami.



U nas znajdą się m. in. zadania takie, jak: przygotowanie świątecznych kartek, robienie szopki, pieczenie pierniczków, przygotowanie ozdób choinkowych, świątecznych dekoracji domu, modlitwa różańcowa czy "porządne porządki". Celowo na razie nie wkładałam jeszcze kartek z zadaniami, gdyż będą one uzależnione od różnych okoliczności.

Życzę więc wszystkim owocnego czasu radosnego oczekiwania na przyjście Pana!

niedziela, 2 listopada 2014

Jak pomóc tym, którzy odeszli ...

Dziś temat raczej dla dorosłych. Choć, czy ja wiem ?... Przecież w pomoc duszom cierpiącym w czyśćcu można jak najbardziej włączyć również dzieci. Trzeba tylko we właściwy sposób przekazać im treści naszej wiary dotyczące śmierci, czyśćca, piekła i nieba. 
W jaki sposób to zrobić? Myślę, że nie ma gotowej recepty, gdyż każde dziecko jest inne i tak naprawdę tylko rodzic wie, jak to zrobić najlepiej.
Jednak z całą pewnością powinien być to przekaz:
- dostosowany do wieku dziecka (inaczej będziemy rozmawiać z przedszkolakiem, inaczej z licealistą);
- raczej odpowiadać na pytania dziecka, niż je wyprzedzać (swymi pytaniami dziecko pokazuje, na ile gotowe jest rozmawiać na dany temat);
- prawdziwy (dziecko nie zasługuje na to, by je okłamywać);
- ze starannie dobranymi słowami, o których wiemy, że dziecko zrozumie je właściwie (np. słysząc, że ktoś "zasnął" dziecko, zwłaszcza młodsze, zrozumie je dokładnie tak - ktoś zasnął, to się obudzi, a skoro się nie obudził, to może i ja się nie obudzę, gdy zasnę?);
- spokojnie i bez lęku (dziecko wyczuje nasz strach);
- poważnie, ale również optymistycznie (wszak Chrystus pokonał śmierć, a Bóg Ojciec dla każdego z nas ma przygotowane miejsce :-)

No a teraz do rzeczy, bo właściwie o czymś innym chciałam napisać;-)
Mianowicie o pewnych książeczkach, które mogą być dla nas pomocą w niesieniu pomocy zmarłym, a także w nieustannym przypominaniu nam, że życie nie kończy się wraz z kresem życia doczesnego.
Jest to seria niewielkich książeczek z Edycji Świętego Pawła, autorstwa Sióstr ze  Zgromadzenia Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych - s. Anny Czajkowskiej i s. Ireny Złotkowskiej (zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, z czego jestem bardzo dumna ;-)



1. "Jak pomagać duszom czyśćcowym? Modlitwa"
2. "Jak pomagać duszom czyśćcowym? Odpusty"
3. "Jak pomagać duszom czyśćcowym?" Post i jałmużna"
Te trzy książeczki dają nam odpowiedź na pytanie, w jaki sposób, bardzo konkretnie, możemy pomóc zmarłym: jakie znaczenie ma tu modlitwa, Eucharystia, nabożeństwa prywatne, czym są odpusty, czym jest skarbiec zasług, jakie są akty, hymny i modlitwy obdarzone odpustem, czym dla zmarłych jest post i modlitwa.

4. "Czas rozstania. Chrześcijańskie przeżywanie żałoby" to opracowanie będące podpowiedzią skierowaną do tych, którzy próbują zmierzyć się z cierpieniem po śmierci bliskiej osoby.

5. "Światłość wiekuista niechaj im świeci. Modlitewne czuwanie przy zmarłym" to wybór modlitw mogący stanowić pomoc dla osób i wspólnot praktykujących zwyczaj czuwania przy zmarłym w domu czy kaplicy cmentarnej.

6. " Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu"
7. "Różaniec za zmarłych cierpiących w czyśćcu"
To konkretne rozważania i modlitwy w intencji dusz cierpiących w czyśćcu.

8. " W kręgu wieczności. Śmierć, sąd Boży, niebo, piekło, czyściec" to opracowanie oparte na Piśmie Świętym, Katechizmie Kościoła Katolickiego, pismach i doświadczeniach mistyków, przybliżające zagadnienia śmierci, sądu Bożego, nieba, piekła oraz czyśćca.

Wszystkie te książeczki są niewielkiego formatu, dlatego też łatwo zmieścić je w torebce (wersja dla pań;-) czy w kieszeni (wersja dla panów;-) i nosić przy sobie, by na przykład w drodze do pracy wstąpić do kościoła i pomodlić się za tych, którym ta modlitwa jest tak bardzo potrzebna.

Chciałabym wspomnieć o jeszcze jednej pozycji autorstwa s. Anny Czajkowskiej  i s. Ireny Złotkowskiej:
"W służbie zmarłym cierpiącym w czyśćcu. Powołanie i misja Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych".

To książka napisana z okazji 125 rocznicy powstania Zgromadzenia, ukazująca istotne treści charakteryzujące powołanie i misję Sióstr Wspomożycielek oraz niektóre zagadnienia dotyczące śmierci i życia wiecznego, jak również zbiór modlitw i nabożeństw za zmarłych cierpiących w czyśćcu.

Ze swej strony serdecznie zachęcam do zapoznania się z charyzmatem zgromadzenia, zarówno poprzez lekturę książki, jak i strony internetowej: http://www.wspomozycielki.pl/
a dodam jeszcze, że każdy z nas może również włączyć się w pomoc duszom czyśćcowym poprzez Apostolstwo Pomocy Duszom Czyśćcowym.

Przecież większość z nas, prędzej czy później, będzie również potrzebowała tego wsparcia ze strony tych, którzy pozostaną na ziemi ... (ja będę potrzebowała tego wsparcia szczególnie). Pomóżmy więc, póki możemy!



                                     Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, 
                                     a światłość wiekuista niechaj im świeci. 
                                       Niech odpoczywają w pokoju. Amen.



 EDIT:

W 2015 roku, nakładem Edycji Świętego Pawła, ukazała się kolejna, niezwykle wartościowa pozycja autorstwa ss. Anny Czajkowskiej oraz Ireny Złotkowskiej WDC, zatytułowana "Aby mieli życie wieczne ... Modlitwy za zmarłych".

 
Ta, stosunkowo niewielka objętościowo książeczka, może stać się bardzo wielką pomocą dla osób, którym nieobojętna jest pomoc duszom czyśćcowym. Można przeczytać tam m.in. o formach pomagania zmarłym cierpiącym w czyśćcu oraz o tym, jak uczynić listopad darem dla zmarłych. To również zbiór prywatnych nabożeństw, który pomoże nam pospieszyć z pomocą tym, którzy tak bardzo tej pomocy od nas potrzebują ...
 

sobota, 1 listopada 2014

Zamiast Halloween - "Cudowna przemiana"

Jakiś czas temu miałam przyjemność wygrać w konkursie Radia Chrześcijanin, książkę dla dzieci autorstwa Magdy Grabowskiej pt. "Cudowna przemiana" (Wydawnictwo Vocatio). Książka ma Imprimatur Kurii Metropolitalnej Warszawskiej.


Przyznam, że sam tytuł nieco mnie niepokoił, dlatego też, nim pokazałam książkę dzieciom, najpierw sama się z nią zapoznałam. I cóż mogę powiedzieć?
Otóż książka jest naprawdę niesamowita, i wydaje mi się, że nie tylko dla dzieci. Co jest w niej takiego niesamowitego? Przede wszystkim to, że o najtrudniejszych aspektach naszej wiary opowiada w sposób bardzo przystępny, obrazowy, alegoryczny, a zarazem zrozumiały. Jest to bowiem opowieść o życiu, ale nie tylko o tym życiu tu, na ziemi, lecz przede wszystkim o tym życiu, do którego każdy z nas jest powołany - o życiu wiecznym w radości Boga Ojca. To również opowieść o ufności Temu, który jest Prawdą i o wielkiej Jego miłości, która tylko czeka na nasz jeden malutki gest pozwalający Mu zaopiekować się nami. To też opowieść o kłamstwie, które przyobleka się w kuszące propozycje, byle tylko wyprowadzić nas na manowce i pozbawić życia w wieczności. To opowieść o przejściu z życia doczesnego do życia wiecznego, a więc o tym, co wielu z nas, dorosłych, napawa lękiem, który nie pozwala na szczerą rozmowę z dzieckiem na ten, jakże ważny, temat.
Książka Magdy Grabowskiej może więc być wielką pomocą dla rodziców oraz dobrym początkiem do rozmowy z dziećmi, szczególnie teraz, w czasie zadumy nad grobami najbliższych.
Napisana jest językiem prostym, zrozumiałym już dla przedszkolaka. Jest to jedna z niewielu książek, którą moje dziecko słucha z niezwykłą uwagą od początku do końca, mimo tego, że jak na jedno "posiedzenie" jest to książka dość długa dla małego dziecka (liczy 32 strony), żadne jednak dzielenie jej na części nie wchodzi u nas w grę - jest po prostu tak wciągająca (i to nawet czytana po raz dwudziesty dziewiąty ;-) Do tego ma przepiękną szatę graficzną - strony są w całości w kolorze, z barwnymi ilustracjami, którymi zachwycają się zarówno moja pięciolatka, jak i dwulatka (a i starsze dziecko z pewnością będzie oczarowane).
Podsumowując: zdecydowanie polecam!
Zarówno tym rodzicom, którzy ze swym dzieckiem odbyli już niejedną poważną rozmowę, jak i tym, którzy zupełnie nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Tym, których wiara jest niezachwiana, jak i tym, którym trudno przyjąć niektóre prawdy wiary. Starszym i młodszym. Tym, którzy wiedzą, jak wyjaśnić dziecku, dlaczego halloween nie jest niczym dobrym, jak i tym, którzy mają z tym trudności ...
Celowo nie zdradzam nic z treści książki, gdyż mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po nią (w razie czego z przyjemnością wypożyczymy nasz egzemplarz ;-)
Książkę można również nabyć w Tolle

A dla zachęty przedstawiam pracę wykonaną przez moje dziecko, która to praca została zainspirowana lekturą tejże książeczki.


Motyl ukryty w kokonie

Oto jak powstawał:
Potrzebne materiały: rolka od papieru, kolorowe bibułki, kolorowy papier etc., nożyczki, klej.

Najpierw z papieru robimy rolkę nieco mniejszą niż otwór rolki od papieru.


Następnie wycinamy skrzydła wielkością odpowiadające zrobionej rolce.


Przyozdabiamy skrzydła tak, jak podpowiada nam wyobraźnia.


Doklejamy tułów z rolki, przyczepiamy oczy i co tam jeszcze chcemy.


Chowamy naszego motylka w kokonie z rolki.


I oto nasz motyl wyfruwający z kokonu:


A dlaczego właśnie motyl, i to w dodatku w kokonie?
 Tego dowie się ten, kto sięgnie po książeczkę ;-)