Uszyłam kiedyś kociaka. Czerwonego, a co tam ;-) Ze starych spodenek Zosi, które do niczego już się nie nadawały, ale miały śliczny kolor, kawałków białego materiału i trzech guziczków. Inspiracją był jakiś wykrój znaleziony w sieci, ale ponieważ było to jakiś czas temu, nie pamiętam już strony, na której go znalazłam.
Potem w ogóle o kociaku zapomniałam, a dziś mało sobie przez niego ząbków nie wybiłam, gdy zaplątał mi się pod nogami w dziecięcym pokoju.
A oto i on w całej swej kociej okazałości:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz