niedziela, 23 sierpnia 2015

Jak w 5 minut zrobić piętrowe łóżeczko dla lalek



Dziś króciutki post z serii "coś z niczego", czyli o tym, jak w pięć minut zrobić łóżko piętrowe, dla lalek rzecz jasna.
Wszystko zaczęło się od wycieczki do supermarketu, gdzie zaciągnięta przez moje dwie pannice, zostałam zmuszona do zachwycania się wszelkimi, najczęściej różowymi, lalkami i ich gadżetami. Wśród lalkowych akcesoriów, prócz samochodów, wózków, kołysek, koników, karet i nie pamiętam już czego jeszcze, moje dzieci namierzyły piętrowe łóżeczko dla małych laleczek. Oczywiście kosztowało fortunę, podobnie jak i pozostałe zabawki, nie było więc mowy o zakupie czegokolwiek. Płaczu wielkiego na szczęście nie było - gawiedź zadowoliła się farbkami, kredkami i plasteliną. 
Ponieważ jednak moje starsze dziecię ma niemały zmysł praktyczny (po matce, jak mniemam), zaraz po powrocie do domu wygrzebało z sobie tylko wiadomego miejsca, dwa małe pudełeczka po "niewiadomoczym" i poprosiło o pomoc w przerobieniu ich na piętrowe łóżeczko. 
Prócz pudełeczek użyłyśmy do tego celu jeszcze czterech patyczków po lodach wodnych (okrągłe, dość grube), dwóch patyczków szaszłykowych i kilku wykałaczek oraz kleju w pistolecie. Mebelek powstał tak prędko, że nawet nie zdążyłam zrobić zdjęć podczas pracy ;-)
Teraz pozostaje już tylko pomalować, uszyć kołderki i świetnie się bawić!

środa, 12 sierpnia 2015

Metamorfoza starej szafki na klucze


Metamorfozę szafki na klucze planowałam właściwie już od momentu, gdy ją otrzymałam. Generalnie lubię wygląd surowego drewna, jednak przedmioty pomalowane dobrą farbą i "podrasowane" w stylu shabby chic, vintage lub prowansalskim mają swój niepowtarzalny urok i powodują, iż budzą się resztki mego romantycznego spojrzenia na świat. 
Długo zastanawiałam się nad wyborem odpowiedniej farby, aż tu niedawno, dzięki uprzejmości Art & Hobby Studio w Lublinie otrzymałam w ramach konkursowej nagrody, kredową farbę Autentico. Ponieważ miałam możliwość wybrania koloru farbki, zdecydowałam się na kolor waniliowy i uważam, iż był to strzał w dziesiątkę (choć me oko szperacza bacznie rozgląda się już za przedmiotami, na których można by wypróbować choć kilka z pozostałych kolorów).


A teraz kilka uwag dla tych, którzy mają ochotę na zabawę z farbą kredową:
1. Warto zaopatrzyć się w porządny pędzel przeznaczony do malowania farbą kredową lub przynajmniej jakiś miękki, niezostawiający włosia ani "pędzlowego śladu".
2. Powierzchnię przeznaczoną do malowania należy wcześniej odtłuścić (zrobiłam to zwykłym płynem do naczyń).
3. Nie potrzebujemy szlifierki!!! - możemy malować na każdej powierzchni.

A teraz błyskawiczne sprawozdanie z etapów mojej pracy:

Na początku szafeczkę wyczyściłam, usunęłam wszystkie wieszaczki na klucze (a było ich całe mnóstwo, gdyż szafeczka w czasach swej świetności wisiała w jakiejś portierni) oraz zabezpieczyłam szybkę taśmą malarską.

Po tych krótkich czynnościach wstępnych przystąpiłyśmy z córcią do malowania.


Położyłyśmy w sumie dwie warstwy farby, po czym zrobiłam decoupage.
Następnie zdecydowałam się na delikatną przecierkę (choć ścieranie tak pięknej farby wymaga ogromnego samozaparcia).
Na koniec polakierowałam całość bezbarwnym, bezwonnym lakierem matowym (choć tak do końca nie byłam przekonana, czy jest to niezbędne przy tej farbie).

Wiem, że jest w tej mojej metamorfozie sporo niedociągnięć, ale myślę że jak na kogoś bez żadnego doświadczenia, kto pierwszy raz w życiu robił takie "coś", w dodatku bez jakiegokolwiek wcześniejszego przeszkolenia czy też fachowej pomocy, efekt jest naprawdę zadowalający.

Przy okazji malowania szafki, córcia zmalowała sobie jeszcze drewniany piórniczek:

Na koniec podsumowanie mojej pracy z farbą kredową Autentico, czyli zestawienie zalet i wad.

Zalety:
- nie trzeba szlifować ani gruntować powierzchni przeznaczonych do malowania gdyż farba jest bardzo przyczepna;
- jest naturalna i nietoksyczna, dzięki czemu mogą malować nią dzieci, alergicy, jak również może być stosowana do malowania mebli do pokoju dziecięcego;
- bardzo szybko schnie;
- ma piękne, satynowe wykończenie;
- występuje w wielu kolorach;
- jest wydajna;
- malowanie nią jest bardzo proste (czego dowodem jest moja praca).

Wadę widzę tylko jedną:
- dość wysoka cena (ok. 120 zł/ 1l)


A już na zupełne zakończenie - o tym, co warto wiedzieć, przystępując do pracy rękodzielniczej:

1. Gdy mamy dziecko w wieku ok. 6 lat, które uwielbia wszelkie prace ręczne, mamy do wyboru 3 możliwości:
a) wywieźć je na odległość co najmniej 100 km (żeby nie wróciło zbyt prędko)
b) zaczekać aż zaśnie i pracować tylko nocami
c) działać wraz z dzieckiem (ale wtedy musimy pożegnać się z własną wizją wykonywanej pracy).
Ponieważ nie mam nikogo, do kogo mogłabym wysłać dziecko a nocami lubię pospać, została mi opcja ostatnia, czyli podzielenie się radością tworzenia z dzieckiem.
2. Gdy z kolei mamy dziecko w wieku ok. 3 lat, które uwielbia włazić wszędzie, gdzie się coś dzieje, mamy do wyboru również 3 możliwości:
a) wysłanie na spacer wraz z tatą;
b) j.w., czyli zaczekać, aż uśnie;
c) wręczyć dziecku kilogram papieru oraz farbki do malowania palcami, rozebrać do majteczek i czapeczki, wysmarować kremem od słońca, zaopatrzyć w zapas wody pitnej, wystawić na podwórko i zamknąć drzwi (pod warunkiem, że mamy aktualnie środek upalnego lata)
W tym wypadku skorzystałam z opcji pierwszej ;-)
3. Gdy przed rozpoczęciem pracy zaczniemy napuszczać wody do basenu, licząc na to, że nie zapomnimy o niej za chwilę, czeka nas wielkie rozczarowanie oraz podtopienie ogródka. Praca twórcza pochłonie nas do tego stopnia, że z całą pewnością nie będziemy pamiętać o niczym innym ;-)

Życzę miłej, twórczej, radosnej i satysfakcjonującej pracy!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Przybornik na biurko - prosty przepis


Z racji zbliżającego się początku roku szkolnego, dziś błyskawiczny post o tym, jak w prosty i szybki sposób zrobić przybornik na biurko.

Potrzebujemy:
- kogoś, kto wyje nam zawartość puszki po kukurydzy, groszku lub czymś jeszcze innym;
- pustą puszkę;
- farbę akrylową do drewna i metalu;
- ew. dodatkowo farba lub pasta w innym kolorze (u mnie pasta złota i srebrna);
- serwetkę z wybranym motywem;
- bezbarwny i bezzapachowy lakier.

Puszkę malujemy farbą ( ja pomalowałam białą). Po wyschnięciu przykładamy wycięty motyw z serwetki (odrywając uprzednio jej dwie spodnie warstwy) i przymalowujemy lakierem. By nie porozrywać serwetki, czekamy, aż lakier przyschnie, po czym możemy delikatnie pomazać całość pastą lub innym kolorem farby. Gdy i to przeschnie, malujemy wszystko lakierem i znów czekamy aż wyschnie (gdy na dworze upał, całe to czekanie naprawdę nie trwa długo). 
Wkładamy do puszki walające się wszędzie ołówki, kredki, długopisy i cieszymy się porządkiem na biurku. Cieszyć musimy się dość prędko, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy nadciągnie totalny kataklizm (w postaci 3-latka) i nasz porządek stanie się już tylko miłym wspomnieniem;-)


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Święto Pszczół, czyli pszczoły znamy i im pomagamy (a przynajmniej się staramy;-)


Pszczoły, trzmiele, murarki i inne "bzykadełka" - wśród niektórych wzbudzają strach, innym są obojętne, ale są również tacy, którzy je kochają i swą miłością pragną zarażać tych pozostałych. Przyznam się, iż jeszcze do niedawna należałam do tej pierwszej grupy - tych, którzy pszczół się boją i zdecydowanie woleliby świat bez tych owadów. Powód mojego strachu był bardzo prozaiczny - otóż użądlenie powoduje u mnie ogromną opuchliznę, więc zrozumiałym jest chyba, iż bliskie spotkanie z pszczołą nie wywoływało u mnie wielkiego entuzjazmu.
Ponieważ jednak strach jest złym doradcą, postanowiłam powiedzieć mu "żegnaj" i zacząć pomagać pracowitym pszczółkom - wszak bez ich ciężkiej pracy bylibyśmy pozbawieni nie tylko pysznego miodku (Kubuś Puchatek mógłby tego nie przeżyć;-) ale i wszelakich owoców (czego ja z całą pewnością bym nie przeżyła) i wielu innych dóbr. A pomoc ta jest im niezbędna - nie każdy pewnie zdaje sobie sprawę z faktu, iż na całym świecie obserwowane jest wymieranie pszczoły miodnej a wyginięcie grozi prawie połowie z ok. 470 gatunków dzikich zapylaczy występujących w Polsce.
 Dlatego też cenną inicjatywą jest Dzień Pszczół organizowany już po raz kolejny przez Ogród Botaniczny UMCS w Lublinie. Przygotowania do tego dnia rozpoczęłam z dziećmi już wcześniej, pomagając im przygotować prace na konkurs pt. "Pszczoły dobrze znamy i im pomagamy". Starsze dziecię wykonało taki oto domek dla pszczół:

Domek zrobiony został z rolek po papierze toaletowym oraz żółtych jajeczek pochodzących z wnętrzności jajek z niespodzianką.
Praca młodszego dziecięcia to pszczółka na kwiatku - zarówno kwiatek, jak i pszczółka również zostały wykonane z rolek po papierze.

Kolejnym etapem przygotowań do Święta Pszczół było wykonanie pszczelich przebrań (gdy dzieci usłyszały o mającym się odbyć konkursie na strój pszczółki, to już nie było "że to, że tamto" - mama, pracowita niczym pszczółka, musiała zakasać rękawy i owe stroje zmajstrować). Najprostszym elementem do wykonania okazały się być czułki - pasek żółtego papieru, naklejone oczy i nosek oraz czułki wycięte z czarnych plastikowych tacek (takich, na które pakowane jest np. mięsko w hipermarketach). Sprawdziły się świetnie - nie opadały, nie wyginały się zbytnio, stały prościutko jak należy. Nieco trudniejsze było zrobienie pszczelich bluzeczek. Tutaj w ruch poszły nożyce i stary, czarny t-shirt. Ponieważ maszyna do szycia odmówiła ostatnio współpracy, więc trochę czasu spędziłam na ręcznym przyszywaniu czarnych pasków do żółtych dziecięcych bluzeczek. Najtrudniejszym jednak elementem było zrobienie skrzydełek. Długo myślałam i kombinowałam, aż w końcu zdecydowałam się na skorzystanie z pomocy drutu i folii. Drut wygięłam w ósemkę, ciasno owinęłam go bawełnianą taśmą (by się nie rozpadł oraz nikogo nie ukłuł wystającymi końcówkami), po czym nałożyłam na to foliowy worek i przewiązałam pośrodku taśmą. Na środku skrzydełek oraz na plecach bluzeczki zamocowałam rzepa, coby skrzydełka nie odfrunęły.

Nie zapomniałam też o mamie pszczole. Tu jednak poszłam na łatwiznę - czułki zrobiłam z opaski, do której zamocowałam druciki kreatywne, do korpusu użyłam żółto-szarej kamizelki odblaskowej, skrzydła natomiast wycięłam z tacek do grilla. Wszystkie stroje zdobyły uznanie zarówno ze strony mych dzieci, jak i wszelkich pozostałych oglądaczy w Ogrodzie Botanicznym.

Święto Pszczół mogłyśmy więc uważać za oficjalnie rozpoczęte. A atrakcji było sporo, dlatego skupię się głównie na tym, co wzbudziło szczególne zainteresowanie dzieciaków.
Punkt pierwszy to oczywiście kolorowanki, zadania, labirynty, krzyżówki, układanki etc., wszystko oczywiście związane z pszczółkami i sposobami pomagania im.

Punkt drugi to robienie, z pustych w środku patyczków, domków dla pszczółek (Ania patyczki układała i związywała, po czym Zosia je wyjmowała - taka to była siostrzana współpraca ;-)

Punkt trzeci (choć mam wrażenie, że dla moich dzieci był to jednak punkt nr 1) to pokaz robienia cukierków, zakończony wręczeniem ogromnych lizaków (chyba przez tydzień będą je jeść).


Spacer po ogrodzie również sprawił im sporo frajdy i nawet 3-letnia Zosia nie narzekała, że nie wzięłyśmy wózka, choć spacerowałyśmy ponad godzinę (co w innych okolicznościach przyrody z całą pewnością skończyłoby się porządnym marudzeniem).
Z innych atrakcji w tym roku nie korzystałyśmy, lecz otrzymałyśmy takie mnóstwo materiałów do czytania, że z całą pewnością zbyt prędko nie zapomnimy o pszczołach i Ogrodzie Botanicznym.

Na zakończenie chciałabym tylko przypomnieć podstawowe zasady Przyjaciela Pszczół:
1. Nie wypalamy traw i liści (ginie wtedy wiele owadów, a nasi sąsiedzi nie mogą trafić do własnej furtki z powodu zadymienia).
2. Sadzimy rośliny rodzime, unikamy inwazyjnych (ciągle nie mogę pozbyć się nawłoci zasadzonej przez poprzednich właścicieli ogródka).
3. Pozostawiamy w ogrodzie miejsca "półdzikie" (w naszym ogródku są niemal wyłącznie takowe, ku wielkiemu niezadowoleniu mojej mamy;-)
4. Stosujemy naturalne nawozy i środki ochrony roślin (organiczne resztki z kuchni + kompostownik w kącie ogrodu).
5. Budujemy gniazda i poidełka dla pszczół (obserwacja pszczółek pijących wodę to niezwykła frajda, nie tylko dla dzieci).

A więc do dzieła drodzy Przyjaciele pszczółek ;-)